Oświadczyny, zaręczyny, a potem…  

oświadczyny zaręczyny

Oświadczyny i zaręczyny – czy to to samo?

Oświadczyny i zaręczyny – często błędnie są utożsamiane. Jednak to dwie zupełnie różne sprawy. Oświadczyny określa się jako złożenie komuś propozycji zawarcia związku małżeńskiego, które niekoniecznie prowadzą do zaręczyn. Dopiero wzajemne (!) przyrzeczenie sobie małżeństwa, które następuje po oświadczynach, to zaręczyny.

Historia i tradycja

Możemy  powiedzieć, że oświadczyny były wstępem do zaręczyn – deklaracją poważnych zamiarów. Zwykle wyglądało to tak, że – ośmielony przychylnością wybranki swego serca – kandydat na narzeczonego odwiedzał jej dom. Wcześniej można było korzystać z instytucji swata, który „umawiał” przyszłe małżeństwo. Kandydat  podczas  takiej wizyty oficjalnie prosił rodziców o rękę swojej wybranki, a gdy uzyskiwał zgodę, planowano zaręczyny. Dawniej ogromne znaczenie miał majątek, tzw. koneksje (czyli usytuowanie rodziny kandydata w określonej warstwie społecznej itp.) i od tego zależało naprawdę bardzo wiele i zawarcie małżeństwa bez oświadczyn i zgody rodziców było niemożliwe. Był to powszechnie obowiązujący ceremoniał i zakończenie negocjacji majątkowych między rodzinami obojga młodych. Później z okazji zaręczyn organizowano wystawne przyjęcie – oczywiście w domu narzeczonej – na które zapraszano rodzinę, przyjaciół i znajomych.

Pierścionek – od zawsze rzecz święta!

Najważniejszą ceremonią tej uroczystości była wymiana pierścionków. Tak, tak – wymiana! Narzeczony ofiarowując pierścionek zobowiązywał się do zawarcia małżeństwa, a przyszła panna młoda rewanżowała się sygnetem lub pierścionkiem, będącymi przyrzeczeniem małżeństwa. Tradycja nakazywała, aby pierścionki zaręczynowe miały białe kamienie (brylanty, perły), ponieważ ten kolor był symbolem szczęścia i powodznia małżeństwa.

Pierwszy harmonogram

Potem pozostawała już kwestia daty ślubu, a po jej ustaleniu zerwanie zaręczyn mogło nastąpić tylko z niezwykle ważnego powodu. Inne okoliczności były przyczyną skandalu i na dobre kompromitowało tę stronę, która do zerwania doprowadziła. Sam okres narzeczeństwa nie mógł trwać zbyt długo, ponieważ zakładano, że młodzi „lepiej poznają się po ślubie”.

Co zostało z dawnych tradycji?

Całkiem sporo. Mniej oficjalnie, ale powiadomienie rodziców o planach małżeńskich jest po prostu w dobrym tonie. Szczególnie dotyczy to rodziców przyszłej panny młodej. Zgoda jest zwykłą formalnością, ale chodzi tu raczej o zapewnienie tej chwili uroczystego, specjalnego charakteru. Zaręczyny to doskonała okazja, aby rodzice obojga mogli sie poznać, a kiedy wyjdzie to lepiej niż podczas uroczystego obiadu? Chwila narzuca odpowiedni, odświętny, a co najmniej staranny i schludny ubiór, mile widziane są kwiaty dla obu mam. Wtedy też jest wręczany pierścionek, choć zasada „wzajemności” lekko odeszła w zapomnienie. Dopiero wymiana obrączek zobowiązuje obie strony. Oczywiście oświadczyny mogą się odbyć bez świadków, w okolicznościach, które wymarzyli sobie przyszli państwo młodzi. Podobnie z uroczystymi zaręczynami. Jednak… Czyż uroczystość zaręczynowa nie przybliża nas do tej wielkiej, jedynej i niepowtarzalnej chwili, czyli zaślubin?